Nieudany finisz, nieudany start

Czy naprawdę produkcja ziemniaka jadalnego w Polsce skazana jest na zagładę? Kolejne sezony zdają się przybliżać polski rynek ziemniaków do smutnego końca.

Polska wciąż jeszcze jest dużym, jak na skalę europejską, producentem ziemniaków. W zeszłym sezonie wyprodukowano ich według danych GUS 8,9 mln ton. Więcej niż rok wcześniej, ale już o niemal 10 procent mniej niż wynosi średnia za lata 2011 – 2015, a przecież już wtedy produkcja spadała.

Źródłem problemów polskiego sektora produkcji ziemniaków jadalnych jest brak łatwo dostępnych rynków zbytu poza granicami naszego kraju oraz  łatwość masowego importu na nasz rynek ziemniaków obcych. To wynik restrykcyjnych przepisów fitosanitarnych, które obejmują w UE tylko polskie ziemniaki.

Ta fundamentalna nierównowaga konkurencyjna sprawia, że nawet w sprzyjających okolicznościach, gdy u nas towaru nie brakuje, a brakuje go w wielu krajach Unii, polski ziemniak jadalny ma mizerne szanse na Duzy eksport. Za to, gdy na obszarze unijnym mamy nadprodukcję, to fale tanich ziemniaków zalewają polski rynek, dobijając polskich producentów.

Kolejne sezony nie przynoszą w tym względzie poprawy i w rezultacie produkcja ziemniaka w Polsce spada. Miniony sezon 2016/2017 również wpisał się w tę fatalną tendencję. Ziemniaków było dużo, brakowało rynków zbytu, ceny w zasadzie przez cały okres były kiepskie. Minimalnie ruszyło się w maju 2017 roku, ale ci, którzy liczyli na dalszy wzrost i jeszcze trzymali towar w magazynach, srodze się zawiedli. W końcówce sezonu ceny siadły i wielu producentów nie zdołało sprzedać całych zapasów ziemniaka.

Nadpodaż „starego” ziemniaka wpłynęła negatywnie na ceny ziemniaków wczesnych ze zbioru 2017. Ale nie tylko to zadziałało negatywnie. Przede wszystkim miał tu znaczenie wysoki import w okresie, gdy na rynek wchodził młody ziemniak krajowy. W dodatku nasz sezon, z powodu chłodnej wiosny, był o około dwa tygodnie opóźniony, co ułatwiło wejście na polski rynek młodych ziemniaków z importu. W tym dużych ilości ziemniaków wczesnych z Rumunii, które skutecznie zbiły ceny do poziomu niekorzystnego dla polskich rolników.

Prognozy produkcji na sezon 2017/2018 mówią, ze w Europie (przy sprzyjających warunkach pogodowych) zbiory ziemniaków powinny wzrosnąć. Znów będzie ciasno na rynku unijnym i znów grozi nam zalew tanim importem. Czy przed polskimi producentami rysuje się kolejny słaby sezon?

Jeśli coś się w końcu nie zmieni fundamentalnie, jeśli polskie ziemniaki wciąż będą miały zamkniętą drogę na inne rynki, to sektor produkcji ziemniaków jadalnych w naszym kraju zwiędnie do reszty. Czy dojdzie do tego, że Polska będzie skazana na import, bo nie będzie miała już swoich własnych ziemniaków?