Hiszpańskie zbiory granatów rozpoczęły się w tym tygodniu od pierwszych odmian o czerwonawej skórce, głównie wczesnych Acco i Smith. Po nich w najbliższych tygodniach pojawią się inne odmiany, takie jak Wonderful, Valenciana i Mollar.
Zbiory zaczynają się nieco wcześniej niż zwykle, a plony są wyższe niż w zeszłym roku, więc w tym sezonie produkcja powinna być nieco większa – takiego zdania są producenci i menadżerowie dużych firm z Walencji.
Popyt jest w tej chwili wysoki, a ceny dobre, ponieważ rynki są stosunkowo puste, gdyż produkcja w Hiszpanii i innych miejscach w łuku śródziemnomorskim dopiero się zaczyna. W miarę upływu czasu i wzrostu podaży ceny powinny spadać.
Według producenta i eksportera, pierwsze hiszpańskie granaty Acco, najbardziej poszukiwana bardzo wczesna odmiana, kosztują na rynku niemieckim około 2,00 € za kilogram. Chociaż na rynkach europejskich wciąż są indyjskie granaty, nie mogą one konkurować z hiszpańską produkcją, ponieważ są droższe ze względu na wysokie koszty logistyczne, ze średnią ceną od 2,80 do 3,00 € za kilogram.
Chińskie pomelo miodowe oficjalnie weszło na rynek w tym roku pod koniec lipca. Ogólna wielkość produkcji spadła w tym roku o 10-15%, ponieważ obszary produkcyjne cierpiały z powodu suszy w okresie kwitnienia. Jednak jakość produktu pomelo jest w tym roku doskonała.
Cena wysyłki kontenera z Chin rośnie od zeszłego roku. W sierpniu zeszłego roku koszt wysyłki do do Europy wyniósł około 11 000-13 000 USD. Wartość handlowa miodowego pomelo jest raczej niska, a wysoki koszt wysyłki bez wątpienia wpłynie na jego cenę. Ponadto, popyt konsumencki ucierpiał w wyniku trwającej pandemii. Na wielu rynkach zagranicznych popyt konsumencki nie jest wystarczająco silny, aby zrównoważyć wyższe koszty. Ponadto minie trochę czasu, zanim popyt zagranicznych konsumentów całkowicie się odbuduje.
W konsekwencji będzie to kolejny trudny rok dla wszystkich w branży miodowego pomelo, od plantatorów i eksporterów po hurtowników i sprzedawców detalicznych. Każdy stoi przed ogromnym wyzwaniem. W normalnych okolicznościach prawie 60% produkcji trafia na eksport. W tym roku trzeba będzie skoncentrować się na rynku krajowym.
Kolejnym problemem tej branży są coraz silniejsze trendy wśród konsumentów, dotyczące opakowań na owoce, a raczej maksymalnego zmniejszenia zużycia plastiku. Niektóre wiadomości w branży sugerują, że wkrótce wprowadzi się zakaz wszystkich opakowań z tworzyw sztucznych. To szczególnie dotyczy pomelo, gdyż na rynku krajowym i na rynku eksportowym są one pakowane w czerwoną plastikową siatkę z kolorową wstążką. Oprócz tego pomelo miodowe jest również pakowane w cienką plastikową folię, co pomaga chronić owoce przed próchnicą i owadami. Ta plastikowa membrana jest absolutnie niezbędna, dopóki nie zostaną opracowane bardziej zaawansowane metody pakowania.
A to z powodu nowych przypadków Covid -19 w Chinach. Główne chińskie obszary produkcji imbiru generalnie cierpią z powodu tajfunów, ale obszary produkcji imbiru w Shandong uniknęły ich w tym roku. Jednak w rezultacie podaż rynkowa była więcej niż wystarczająca, a cena imbiru wykazywała tendencję spadkową. Aż do nagłego wybuchu Covid-19 w Nanjing, co wywołało odnowienie środków zapobiegających chorobom i zatrzymało trend spadkowy chińskiego imbiru.
Cena chińskiego imbiru spadała od stycznia. Teraz jednak handlowcy obawiają się, że nowe środki blokujące odizolują miasta, a nawet spowodują zamknięcie rynków, co zakłóci ich linię zaopatrzenia. Handlowcy ci szybko kupili duże ilości, aby przygotować zapasy na dłuższą przerwę w łańcuchu dostaw. Dlatego tempo handlu imbirem wzrosło, a spadek cen odwrócił się.
To pora roku, kiedy rolnicy rozpoczynają swój najbardziej pracowity sezon. W oparciu o dane z poprzednich lat wielkość podaży prawdopodobnie nieco spadnie w sierpniu, ale cena rynkowa nadal będzie się wahać. W ubiegłym roku cena imbiru była dość wysoka, a rolnicy chętnie sprzedawali imbir, co zwiększyło podaż. W tym roku jednak podaż jest mniej więcej taka sama jak w poprzednich tygodniach. W rzeczywistości pod koniec lipca wielkość dostaw spadła nawet z powodu złych warunków pogodowych. W sierpniu jednak tempo handlu przyspieszyło i cena ponownie zaczęła rosnąć.
To pokazuje, że popyt na rynku rzeczywiście rośnie. I nic dziwnego, że cena wzrosła wraz z początkiem najbardziej pracowitego sezonu dla chińskich hodowców imbiru. W poprzednich latach cena mytego imbiru osiągnęła już swój punkt krytyczny o tej porze roku, ale wraz ze wzrostem cen zawsze istnieje ryzyko, że niektórzy handlowcy będą spekulować na chińskiej cenie imbiru, próbując kupować tanio i drogo sprzedawać.
Jak podaje East Fruit jagody te mogą okazać się prawdziwym odkryciem dla przetwórstwa i będą poszukiwane przez nowe pokolenie konsumentów. Świdośliwka lub juneberry lub saskatoon berry – ta uprawa jest praktycznie nieznana w przemyśle jagodowym w Europie Wschodniej, z wyjątkiem ogrodników-amatorów. Jednocześnie w Kanadzie uprawia ją około tysiąca gospodarstw na powierzchni ponad półtora tysiąca hektarów. W Polsce jest również znana, ale na mniejszą jeszcze skalę. W 2018 r. zasadzono w Polsce 600 hektarów tej jagody. A to jest porównywalne z wielkością nasadzeń nowych plantacji borówki.
Świdośliwka ma bardzo dobry smak, przewyższa jagody zawartością witamin i przeciwutleniaczy, jej plon jest co najmniej dwa razy wyższy niż borówki i nie wymaga odczynu gleby, w przeciwieństwie do borówek.
Wielu uczestników rynku jagodowego nie zdaje sobie sprawy, że rynek spożywczy zmieni się dramatycznie w najbliższej przyszłości. Zmieni się styl życia, przyzwyczajenia kulinarne, a przede wszystkim styl życia nowych konsumentów. I to właśnie to pokolenie, według kanadyjskich i amerykańskich naukowców, będzie ciągle próbować czegoś nowego.
Przeprowadzono badania i wyniki są dla świdośliwki bardzo zachęcające. Stworzone grupy fokusowe Uniwersytetu Cornell i degustacja świeżych jagód świdośliwki pokazały, że świdośliwka cieszy się dużą popularnością wśród dzieci, młodzieży i kobiet oraz w mniejszym stopniu mężczyzn. Co więcej, większość badanych porównała je z borówkami i twierdzi, że smaki są nieco podobne.
Świdośliwka smakuje jak wiśnie lub rodzynki i jest ogólnie bardziej delikatna niż borówki chociaż wiele osób zauważa pewien „drzewny” smak. Jedyną grupą, która najbardziej preferowała smak świdośliwki nad smakiem borówek były dziewczęta w wieku od 18 do 25 lat. Najmniej tych, którzy woleli borówki od świdośliwki, było wśród dorosłych mężczyzn. Warto zauważyć, że tylko niewielka część uczestników była skłonna zapłacić więcej za świdośliwkę niż za borówki, a większość uważała, że ceny tych jagód powinny być porównywalne.
Zewnętrznie świdośliwki są bardzo podobne do borówek w kształcie, a nawet w kolorze. W Kanadzie są używane głównie na potrzeby przetwórstwa. Służy do produkcji dżemów, syropów, mrożenia i sprzedaży na potrzeby przemysłu cukierniczego, wypełniaczy do jogurtów i innych produktów spożywczych, Jest również suszona i sprzedawana w handlu detalicznym oraz do przetwórstwa w innych branżach spożywczych. Stosuje się je również w różnych zdrowych przekąskach, dressingach (sosach) do sałatek, a także w produkcji win owocowych i jagodowych, cydru, nalewek, a nawet likierów.
Pomimo tego, że świdośliwka ta jest nadal używana głównie w przetwórstwie, kanadyjscy rolnicy aktywnie promują ją do spożycia na świeżo lub jako jagodę mrożoną przez cały sezon. Wiele gospodarstw oferuje samozbieranie jagód dla każdego lub sprzedaje je z gospodarstwa w handlu detalicznym.
Pod względem wartości odżywczych świdośliwka wydaje się być stworzona specjalnie dla sportowców, ponieważ zawiera 18% cukru i około 80% wody. Zawartość wilgoci w niej jest niższa niż w borówce, dzięki czemu zawiera znacznie więcej wapnia, włókien naturalnych, białek, węglowodanów i lipidów. Świdośliwka jest również doskonałym źródłem żelaza – każda porcja zawiera około 23% RDA żelaza (prawie dwa razy więcej niż borówki). Zawiera dużą ilość potasu, magnezu, fosforu, a także związków fenolowych, w szczególności antocyjanów i prawie taką samą ilość witaminy C, tiaminy, ryboflawiny, kwasu pantotenowego i foliowego, witamin A, E i B-6, jak w jagodach, a także niewielką ilość biotyny.
Coraz częściej producenci owoców szukają nowych gatunków do uprawy towarowej. Od kilku lat można zaobserwować wzrost zainteresowania uprawą mniej znanych gatunków roślin sadowniczych, między innymi: jagody kamczackiej, rokitnika, świdośliwy, derenia jadalnego, aktinidii, czy oliwnika wielkokwiatowego, zwanego gumi lub goumi.
Oliwnik wielkokwiatowy w stanie naturalnym występuje w Azji wschodniej, na obszarze Japonii, Chin i Półwyspu Koreańskiego. Natomiast na skalę towarową oliwnik uprawia się w Stanach Zjednoczonych, w Rosji, na Ukrainie i Białorusi. W Polsce możemy go spotkać w ogródkach przydomowych, gdzie uprawiany jest jako roślina ozdobna ze względu na walory estetyczne i urzekającą intensywną woń kwiatów lub jako roślina miododajna.
Jagody gumi w pierwszej chwili kojarzą się z bajką o Gumisiach, gdzie sok z gumijagód odgrywał bardzo ważną rolę ze względu na swe cudowne właściwości: dodawał sił witalnych, orzeźwiał, uskrzydlał i pobudzał do działania. I tym razem okazuje się, że to nie tylko bajka, ponieważ owoce te naprawdę kryją w sobie niezwykłą moc.
Uprawa gumi polecana jest właśnie ze względu na właściwości zdrowotne owoców, które zawierają całe bogactwo natury, m.in.: nienasycone kwasy tłuszczowe, mikroelementy, witaminy z grupy: A, C, E, duże ilości karotenu, związków fenolowych, aminokwasów, kwasów organicznych oraz substancji o właściwościach przeciwnowotworowych (likopen). Owoce oliwnika są soczyste, słodkokwaśne, trochę przypominają w smaku porzeczkę czerwoną. Mogą być spożywane w stanie świeżym jako deserowe, bądź po przetworzeniu. Robi się z nich, m.in.: konfitury, dżemy, galaretki, soki, nalewki, a także wina.
W naszych warunkach oliwnik rośnie jako krzew bezcierniowy dorastający do 3 m wysokości. Owoce dojrzewają w sierpniu i pozostają na krzewie nawet do listopada, z czasem marszczą się, zasychają i stają się wtedy jeszcze smaczniejsze, jak rodzynki. Owocują w okresie, w którym większość roślin jagodowych zakończyła już swoje owocowanie.