Mowa tu oczywiście o czosnku i imbirze. Powołując się na portal Fresh Plaza z powodu zagrożenia koronawirusem ostatnie kontenery z Chin do odbiorców w Niderlandach zostały wysłane w połowie stycznia i od tego czasu cisza. Zapasy powoli się kończą a ceny idą ostro w górę.
Chiny są zdecydowanie największym dostawcą tych produktów, tak więc ewidentnych braków w podaży nie da się tak łatwo opanować, co oczywiście ma ogromny wpływ na rynek.
Hiszpania maksymalnie wykorzystuje tę sytuację i ma świetne wyniki eksportowe, ale oczekuje się, że wkrótce eksport hiszpańskiego czosnku zakończy się. Pozostaje jeszcze Egipt, ale nie będzie on w stanie obsłużyć wszystkich rynków. Produkcja czosnku z krajów takich jak Chile, Argentyna i Meksyk trafiają głównie do Stanów Zjednoczonych.
Również rynek imbiru jest obecnie niski. Również w tym przypadku alternatywy są ograniczone. Brazylia zakończyła zbiór i do lata nie będzie nowego. Peru ma teraz w drodze do Europy ostatnie kontenery. Tajlandia zbiera plony, ale są one słabe. Ocenia się, że są one na poziomie 30% normalnych zbiorów. Normalizacja przewidywana jest dopiero w maju, kiedy na rynek wkroczy Brazylia ze swoimi nowymi zbiorami.
Jeśli taka sytuacja utrzyma się jeszcze przez jakiś czas, nastąpi ogromny niedobór. Ceny już gwałtownie rosną. Pod koniec stycznia 13 kilogramowy karton imbiru kosztował w Holandii 22 euro, a obecnie już 40 euro. Niestety przewidywania są takie, że rynek wzrośnie jeszcze bardziej.
Źródło: www.freshplaza.com.