Gdzie się podziała cukinia?

W zasadzie pytanie tytułowe powinno brzmieć: „gdzie się podziały warzywa importowane z Hiszpanii?”, ale to właśnie cukinia stała się niejako sztandarowym przykładem trudności podażowych z jakimi boryka się europejski rynek warzyw.

Puste miejsca na półkach supermarketów w miejscach, gdzie zazwyczaj eksponowano cukinię powodują coraz większą irytację konsumentów. Irytację i ciekawość – co też się takiego stało, że nigdzie nie można kupić cukinii, a i dostępność wielu innych warzyw pochodzących z Hiszpanii i ogólniej z południa Europy jest obecnie mocno ograniczona.

Prócz cukinii dystrybutorzy z krajów europejskich musza stawić czoła niedoborom papryki, pomidorów, bakłażanów, jak również sałaty i brokułów. Również i dostępność ogórków szklarniowych jest niższa. Ale to właśnie cukinia stała się symbolem obecnego kryzysu.

Warzywo to dosłownie znikło ze sklepowych półek. Skala tego problemu jest tak duża, że stał się on popularnym tematem nawet w social mediach. Konsumenci na facebooku wymieniają uwagi o tym, w ilu sklepach szukali cukinii i skąd takie z nią problemy. Na twisterze jest już hashtag #courgettecrisis, pod którym pojawiają się wpisy na ten temat.

Skąd to całe zamieszanie? Przez pogodę. Zima zawitała nie tylko na północ Europy, ale również na jej południowy kraniec. Zarówno w Hiszpanii, we Włoszech i na Bałkanach mieliśmy ostry atak mroźnej aury, który destrukcyjnie wpłynął na uprawy tamtejszych warzyw. Bieżąca produkcja została częściowo zniszczona, a według opinii tamtejszych rolników skutki będą odczuwane jeszcze przez szereg tygodni.

Ucierpiały wszystkie uprawy, ale właśnie cukinia chyba najmocniej. Dlatego pomidory, papryka czy brokuły mocno podrożały, ale można je jeszcze dostać w sklepach, a cukinii na rynek trafiają wręcz ilości aptekarskie. W Hiszpanii ceny dla producentów sięgają niewiele poniżej 4 euro za kg. Na giełdzie Bronisze pod Warszawą sprzedaje się ją od 22 do 25 zł za kg.  I wygląda na to, że to nie koniec tej drożyzny.