W Polsce ostatnio popadało, ale w innych częściach Europy deszczu wciąż bardzo brakuje. Czy to oznacza szansę dla polskich producentów warzyw?
W czerwcu bieżącego roku susza dawała znać o sobie w całej Europie, również w Polsce. Brak dostatecznego nawilgocenia gleby coraz poważniej zagrażał plonom warzyw. Mocno ucierpiały warzywa odmian wczesnych, których zbiór właśnie się wówczas zaczynał.
Jednak lipiec przyniósł poprawę. W Polsce mocno popadało i obecnie problemem dla niektórych upraw warzywnych jest nadmiar wilgoci i związane z tym zagrożenie chorobami. Popadało także w północno-zachodniej części kontynentu, między innymi w Niemczech, Belgii i Holandii. To uratowało uprawy późniejszych odmian warzyw. Deszcz, według opinii wielu rolników, przyszedł w ostatniej chwili. Inaczej główny jesienny zbiór ucierpiałby nieodwracalnie.
Ale nie wszędzie na Starym Kontynencie pogoda się zmieniła. Na południu wciąż jest susza i to tak duża, że dochodzi tam do racjonowania wody i wprowadzono w wielu miejscach zakaz nawadniania. Tam straty w uprawach już idą w miliony euro, a będzie jeszcze gorzej. W strefie deficytu opadów znajduje się Hiszpania, południe Francji, Włochy, Grecja i Bałkany.
Nieszczęście jednych może być szansą dla drugich. Podobnie było w 2012 roku, gdy susza na Bałkanach właśnie uratowała ceny ziemniaków w Polsce. Teraz może być podobnie i to nie tylko w segmencie ziemniaczanym. Problem dotyczy też sałat, pomidorów, kalafiorów i innych warzyw.
Dla polskich warzyw to duża szans, tym ważniejsza, że na naszym rynku nie dzieje się dobrze z punktu widzenia producentów. Ceny są niskie i wciąż spadają. Już są niższe dla wielu warzyw niż zeszłoroczne. Popyt na takie warzywa jak ziemniaki, cebula czy marchew jest bardzo ograniczony. Nieco lepiej jest w handlu kalafiorami, pomidorami czy sałatami, ale też sytuacja w tych segmentach nie powala. Eksport sporych ilości tych warzyw w szczycie sezonu byłaby bardzo na rękę tak producentom, jak tez handlowcom.